MDPI (Multidisciplinary Digital Publishing Institute) to jedno z najbardziej wpływowych wydawnictw naukowych działających w modelu open access. Powstało w 1996 roku w Szwajcarii jako inicjatywa promująca zieloną chemię, lecz w ciągu kolejnych dekad przekształciło się w rozbudowaną strukturę, publikującą setki czasopism z różnych dziedzin wiedzy.
Dziś MDPI jest obecne na wszystkich kontynentach, zatrudnia tysiące redaktorów i obsługuje dziesiątki tysięcy autorów rocznie, a jego najbardziej znane czasopisma, takie jak „Sensors”, „Molecules” czy „Sustainability”, należą do liderów cytowalności w wielu rankingach.
Model działalności MDPI opiera się na otwartym dostępie – publikacje są dostępne dla każdego czytelnika na całym świecie bezpłatnie, co znacząco zwiększa zasięg badań. Autorzy ponoszą opłatę za publikację (APC – Article Processing Charge), która pokrywa koszty recenzji, redakcji, hostingu, a także promocji artykułu. Takie podejście odzwierciedla potrzeby współczesnej nauki, która coraz częściej kieruje się zasadami otwartości, dostępności i efektywnej dystrybucji wyników badań.
MDPI szybko przystosowało się do potrzeb rynku cyfrowego, wdrażając systemy automatycznej obsługi zgłoszeń, narzędzia do mierzenia cytowalności, integracje z platformami danych badawczych oraz systemy antyplagiatowe. Każdy artykuł opublikowany w ramach wydawnictwa otrzymuje unikalny DOI, metadane są automatycznie indeksowane w bazach Scopus, PubMed czy Web of Science. Dzięki temu publikacje szybko docierają do odbiorców – zarówno naukowców, jak i decydentów, przedsiębiorców czy przedstawicieli administracji publicznej.
Problemy wizerunkowe i krytyka środowiskowa – czy MDPI poświęca jakość dla ilości?
Jednakże gwałtowny rozwój MDPI wywołał także wiele kontrowersji, zwłaszcza wśród bardziej konserwatywnej części środowiska naukowego. Podstawowym problemem, na który wskazują krytycy, jest ryzyko obniżania standardów recenzji naukowej. Czas od złożenia manuskryptu do publikacji bywa bardzo krótki – czasem to zaledwie kilka tygodni – co może budzić podejrzenia, że recenzje są pobieżne lub powierzchowne.
Dodatkowo MDPI słynie z tworzenia setek „Special Issues” – specjalnych wydań tematycznych zarządzanych przez zaproszonych redaktorów. Wydawnictwo aktywnie promuje te wydania, zachęcając do masowego nadsyłania artykułów, co przekłada się na ogromną liczbę publikacji. Dla jednych to dowód elastyczności i otwartości tematycznej, dla innych – sposób na zwiększanie zysków kosztem jakości naukowej.
Niektóre uczelnie i instytucje badawcze zaczęły nawet ograniczać znaczenie punktowe publikacji w czasopismach MDPI w wewnętrznych systemach ewaluacyjnych. Przykładem może być francuski CNRS, który w 2021 roku zakwestionował wiarygodność niektórych tytułów wydawnictwa. Podobne decyzje podejmowały także instytucje w Norwegii, Chinach i Niemczech, wskazując na obawy związane z modelem biznesowym MDPI i jego wpływem na jakość dorobku naukowego.
Wydawnictwo odpiera te zarzuty, podkreślając, że utrzymuje wysokie standardy etyczne, korzysta z systemu double-blind peer review i współpracuje z ponad 100 000 redaktorów i recenzentów z całego świata. Ponadto, wiele jego czasopism posiada Impact Factor, są indeksowane w renomowanych bazach i cieszą się dużym zainteresowaniem autorów.
Nowe modele nauki a przyszłość wydawnictw takich jak MDPI
MDPI nie jest jedynym przedstawicielem nowej fali wydawnictw naukowych, które działają w otwartym modelu, ale z pewnością należy do najbardziej rozpoznawalnych i wpływowych. Przedstawia sobą nowy paradygmat nauki: szybkiej, globalnej, cyfrowej i dostępnej dla wszystkich. Wydawnictwo doskonale rozumie, jak działają algorytmy wyszukiwarek, jak zwiększyć widoczność artykułów, jak wspierać autorów w promocji ich wyników – i to wszystko przy jednoczesnym zapewnieniu pełnej dostępności treści.
Z tego powodu MDPI zyskuje uznanie zwłaszcza wśród naukowców z Azji, Afryki czy Ameryki Południowej – regionów, które wcześniej miały utrudniony dostęp do prestiżowych, subskrypcyjnych czasopism akademickich. Dla tych badaczy, możliwość szybkiego opublikowania wyników badań w dobrze widocznych kanałach jest często kluczowa dla rozwoju kariery, pozyskania grantów czy wejścia do międzynarodowej sieci naukowej.
Z drugiej strony, w miarę jak rośnie liczba publikacji, a presja na produktywność naukową nie maleje, pojawia się ryzyko inflacji treści: mnożą się publikacje o niskiej wartości merytorycznej, cytowania stają się coraz bardziej powierzchowne, a istotne badania giną w szumie informacyjnym. To nie problem MDPI jako takiego, lecz całego systemu akademickiego, który promuje ilość ponad jakość.
Dlatego odpowiedzialność spoczywa nie tylko na wydawnictwach, ale też na autorach, redaktorach, recenzentach i decydentach. Potrzebne są nowe standardy oceny naukowej: bardziej jakościowe niż ilościowe, uwzględniające rzetelność procesu, innowacyjność oraz wpływ społeczny badań. MDPI – jeśli utrzyma i poprawi swoje mechanizmy kontroli jakości – może być partnerem w tej transformacji.
MDPI – produkt czasów czy projekt przyszłości?
Multidisciplinary Digital Publishing Institute to instytucja, która nie tylko dostosowała się do zmian w świecie nauki, ale również je wyprzedzała. Dzięki umiejętnemu wykorzystaniu technologii, zmian modelu dystrybucji wiedzy i promocji open access, zdołała zbudować globalne imperium wydawnicze. Jest przy tym źródłem zarówno ogromnych możliwości, jak i poważnych napięć w systemie naukowym.
Niezależnie od tego, czy uważamy MDPI za modelową instytucję nowej nauki, czy za symptom patologii systemu publikacyjnego – jedno jest pewne: jego roli nie można ignorować. To wydawnictwo kształtuje przyszłość akademickiej komunikacji na naszych oczach, zmuszając wszystkich uczestników życia naukowego do redefinicji priorytetów i standardów.
Jeśli uda się zachować równowagę między dostępnością a jakością, przejrzystością a selektywnością, szybkością a rzetelnością – MDPI może stać się jednym z filarów nowoczesnej nauki. W przeciwnym razie, jego historia stanie się przestrogą przed niekontrolowaną komercjalizacją badań. Wybór nie należy do jednej instytucji, ale do całej wspólnoty naukowej.